Od 3 lipca lekarz w ciągu 10 godzin pracy może przyjąć do 80 pacjentów, którym przepisze receptę, a liczba przepisanych recept w dziesięciogodzinnym cyklu pracy nie może przekroczyć 300.
Po konsultacji z ekspertami zdecydowałem wyłączyć recepty refundowane z wprowadzonych limitów, są one bowiem pod stałą kontrolą Narodowego Funduszu Zdrowia - poinformował w środę minister zdrowia Adam Niedzielski.
Szef MZ przekazał również w środę, że podpisał rozporządzenie, które m.in. ogranicza zdalne wystawianie recept na środki odurzające i psychotropowe.
"Ich przepisaniu musi towarzyszyć badanie i ocena wpływu na pacjenta z wyjątkiem kontynuacji leczenia po nie więcej, niż trzech miesiącach od wizyty u lekarza" - wskazał na Twitterze.
Minister zapewnił, że pacjenci POZ nie mają problemu z dostępem do recept. "Blisko 100 proc. przekraczających limity to pracownicy +sklepów+ internetowych" - zaznaczył.
Limity - jak uzasadnia MZ - wprowadzono, by zapobiegać nadużyciom. "Jesteśmy otwarci na rozmowy dotyczące bezpieczeństwa pacjentów, to jest clou problemu" - wskazywał kilka dni temu w rozmowie z PAP rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz.
"Na bieżąco monitorujemy wystawianie e-recept i próby przekraczania progu maksymalnie 300 recept na góra 80 pacjentów w ciągu 10 godzin. Już pierwszego dnia mieliśmy nieco ponad 280 lekarzy, którzy próbowali testować, czy system działa" - mówił. Co najważniejsze - jak zaakcentował- żadne z tych przekroczeń nie dotyczyło wizyty stacjonarnej pacjenta w placówce podstawowej opieki zdrowotnej.
"Wszystkie próby przekroczenia limitu miały miejsce albo za pośrednictwem automatów receptowych zwanych receptomatami, albo za pośrednictwem tzw. lekarskich porad internetowych, które najczęściej z żadną poradą nie mają nic wspólnego" - wskazywał wówczas Andrusiewicz.
30 czerwca minister zdrowia poinformował, że podpisał doniesienie do prokuratury w sprawie 10 lekarzy, którzy dopuścili się co najmniej pięciu przestępstw w związku z wystawieniem e-recept - w ciągu roku wystawili od 100 do 400 tys. recept. Oznacza to - jak wskazywał - że dziennie wystawiali oni od blisko trzystu do ponad tysiąca recept.
Przestępstwa, o których mowa w doniesieniu, to - jak wyjaśnił - fałszerstwo intelektualne, czyli poświadczenie nieprawdy w związku z niewykonanym badaniem, oszustwa - bo część tych recept jest refundowana, sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia publicznego na masową skalę, narażenie na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia i ułatwienie dostępu do środków odurzających. (PAP)
Autor: Katarzyna Lechowicz-Dyl
ktl/ mir/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz