Inauguracyjne spotkanie obu drużyn w grupie E oglądał komplet widzów na stadionie Fortuna Arena (Eden Arena), czyli prawie 20 tysięcy. Polskich piłkarzy wspierało około dwóch tysięcy fanów, na trybunach obecny był również premier RP Mateusz Morawiecki.
Polska przegrała w Pradze z Czechami 1:3 (0:2) w meczu grupy E eliminacji piłkarskich mistrzostw Europy. Jedynego gola dla gości strzelił w końcówce meczu Damian Szymański. To był debiut Portugalczyka Fernando Santosa w roli selekcjonera biało-czerwonych.
Kapitan Robert Lewandowski wystąpił po raz 139. w reprezentacji. Dla Piotra Zielińskiego to był 79., a dla Wojciecha Szczęsnego - 71. występ w kadrze.
Czołowi gracze polskiej kadry, podobnie jak debiutujący w niej 68-letni trener Santos, nie mogli sobie wyobrazić gorszego początku meczu. Już po trzech minutach przegrywali 0:2.
Najpierw, w 27. sekundzie, po wyrzucie z autu najwyżej do piłki wyskoczył Ladislav Krejci II i wprawił w euforię większość kibiców na stadionie Fortuna Arena (Eden Arena).
To rekordowo szybko stracony gol przez reprezentację Polski. Do tej pory w tej statystyce prowadził Szwed Emil Forsberg, który podczas ME 2021 strzelił gola biało-czerwonym w 82. sekundzie (wówczas Szwedzi zwyciężyli 3:2).
Podopieczni Santosa nie otrząsnęli się jeszcze po stracie pierwszej bramki, a dwie minuty później przegrywali już 0:2. Tym razem po dośrodkowaniu z lewej strony Davida Juraska polskich obrońców ubiegł debiutujący w kadrze Czech Tomas Cvancara.
Zapewne wielu polskim kibicom przypomniał się w tym momencie mecz sprzed 10 lat, gdy Polska w eliminacjach MŚ 2014 przegrywała po siedmiu minutach z Ukrainą 0:2 (skończyło się 1:3).
Na dodatek w dziewiątej minucie piątkowego meczu boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Matty Cash (naciągnięcie mięśnia lewej łydki), którego zastąpił Robert Gumny.
Do końca pierwszej połowy Czesi kontrolowali sytuację na boisku, a jeśli oddawali inicjatywę, to na krótko. Polaków stać było w tej części gry na dwa strzały (Przemysław Frankowski, Karol Linetty), oba obronione przez Jiriego Pavlenkę.
Tuż przed przerwą gospodarze mogli podwyższyć na 3:0, ale dwa strzały Cvancary świetnie obronił Szczęsny.
W drugiej połowie przewaga Czechów w wielu elementach gry była jeszcze bardziej widoczna.
W 61. minucie po groźnym kontrataku bliski powodzenia był Cvancara, lecz ponownie powstrzymał go polski golkiper. Niespełna kwadrans później groźnie z dystansu (minimalnie niecelnie) strzelił Adam Hlozek.
Biało-czerwoni jedyną groźną okazję w tej części gry stworzyli w 87. minucie i... zdobyli bramkę. Rozluźnieni i już pewni zwycięstwa Czesi nieco zaspali w defensywie, co wykorzystał wprowadzony w trakcie drugiej połowy Damian Szymański, trafiając z dość bliska. Asystę zaliczył dośrodkowujący z prawej strony inny gracz z ławki - Michał Skóraś.
Do końca wynik już się nie zmienił. Biało-czerwoni zaliczyli falstart, ale mogą pocieszać się, że wyjazdowy mecz z teoretycznie najsilniejszym rywalem mają już za sobą. W tej grupie są jeszcze niżej notowane Albania, Mołdawia i Wyspy Owcze, a na turniej finałowy w Niemczech awansują dwie drużyny.
W poniedziałek reprezentacja Polski podejmie na PGE Narodowym w Warszawie Albanie.
Czechy - Polska 3:1 (2:0).
Bramki: dla Czech - Ladislav Krejci II (1-głową), Tomas Cvancara (3), Jan Kuchta (64); dla Polski - Damian Szymański (87).
Żółte kartki: Czechy - Tomas Soucek, Jakub Brabec.
Sędzia: Anastassios Sidiropoulos (Grecja). Widzów 19 tys.
Czechy: Jiri Pavlenka - Tomas Holes, Jakub Brabec, Ladislav Krejci II - Vladimir Coufal (70. David Doudera), Alex Kral, Tomas Soucek, David Jurasek (89. Jaroslav Zeleny) - Tomas Cvancara (65. Mojmir Chytil), Adam Hlozek (89. Vaclav Cerny), Jan Kuchta (70. Antonin Barak).
Polska: Wojciech Szczęsny - Matty Cash (9. Robert Gumny), Jan Bednarek, Jakub Kiwior, Michał Karbownik (46. Michał Skóraś) - Sebastian Szymański (65. Nicola Zalewski), Krystian Bielik (46. Karol Świderski), Piotr Zieliński, Karol Linetty (77. Damian Szymański), Przemysław Frankowski - Robert Lewandowski. (PAP)
bia/ krys/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz